WYWIAD: Prof. Wim Willems – Akcja „Pokażmy oblicze Polaków” w odpowiedzi na negatywny wizerunek medialny

Małgorzata Bos-Karczewska z portalu Polonia.nl rozmawia z

prof. Wimem Willemsem, pracownikiem Instytutu Historii Społecznej i Ekonomicznej na Uniwersytecie Lejdejskim oraz Center for Modern Urban Studies w Hadze.

Małgorzata Bos-Karczewska: Od 30 lat analizuje Pan sytuację imigrantów w kontekście historycznym. Skąd czerpie Pan inspirację?
Prof. Wim Willems: – Fascynują mnie ludzie i ich opowieści, ich codzienność. Jednak ze względu na moją własną historię (wywodzę się z robotniczej rodziny z Hagi) zajmują mnie szczególnie dwa tematy. Jest to, po pierwsze, mechanizm wykluczania społecznego, który wyklucza ludzi ze względu na pochodzenie, język czy wygląd. Interesuje mnie, jak do tego dochodzi, jak to działa i co można z tym robić.

– A po drugie – mechanizmy przetrwania imigrantów. Chciałbym wiedzieć, jak to możliwe, że wielu ludzi sobie z tym radzi, podobnie jak i ja sam. Wielu imigrantów to wręcz mistrzowie przeżycia, którzy wykorzystują do maksimum oba światy. Ci, którzy dają sobie radę w nowym kraju, to ludzie silni, odważni, utalentowani.

Ma Pan na swoim koncie książki o Holendrach pochodzących z Indii Wschodnich, mieszkańcach Moluków i Chińczykach w Holandii. Skąd ten zwrot w stronę Polaków?
– Nic nie wiem o Polsce, nie znam polskiej historii, ani nie mam w pracy polskich kolegów. Dostrzegam natomiast wielu Polaków, którzy pracują tu od dawna. Jednocześnie obserwuję, że w prasie powstaje negatywny wizerunek, na który składają się m. in. wypowiedzi radnych miasta Hagi na temat Polaków. Wynika z nich, że Polacy są jedynie pijakami, sprawcami wypadków drogowych i potencjalnymi bezdomnymi.

– Jestem historykiem, a historycy piszą najczęściej o wydarzeniach sprzed 100-200 lat. Mógłbym czekać jeszcze 20 lat, ale nie, ja chcę zrobić coś teraz.

– Chcę utrwalić zwykłe, codzienne życie Polaków, to jak pracują, mieszkają, i jak układają się kontakty między nimi a Holendrami. Przekona się Pani, że między Polakami i Holendrami zawsze dochodziło do integracji. Ukazują to zdjęcia. Teraz w gazetach widać jedynie zdjęcia zdemoralizowanych Polaków. To tylko jeden obraz. Ja chcę pokazać inny.

Mówi Pan o naglącej potrzebie. Co jest nie tak z Polakami w Holandii?
– Obserwuję początek procesu wykluczania Polaków w Holandii. Można czekać do momentu, aż nastąpi rozpad. Mamy tu do czynienia z tym samym mechanizmem, który działał w przypadku innych grup imigrantów. Najpierw były uprzedzenia względem Holendrów pochodzenia indonezyjskiego. Potem przyszła kolej na Surinamczyków, którzy przejęli negatywny wizerunek od Indonezyjczyków. Następnie nastali Turcy i Marokańczycy.

– Uwaga publiczna nieustannie przemieszcza się z jednej grupy na drugą. Marokańczycy mogą być wdzięczni Polakom, przestali być bowiem ośrodkiem zainteresowania, ustępując im miejsca. To właśnie Polacy stali się aktualnymi winowajcami, którzy zakłócają życie publiczne, a wnet zaczną napływać setkami tysięcy wraz z Rumunami i Bułgarami. Za 50 lat będą to Chińczycy. Najnowsi odmienni stają się kozłami ofiarnymi.

Jak długo trwa tego typu okres bycia kozłem ofiarnym?
– Całe pokolenie, czyli około 20 lat.

Co można z tym zrobić?
– Z upływem lat widzę, że grupy imigrantów zrzeszają się, organizują. Ich publicyści, dziennikarze, politycy zaczynają walczyć, bronić interesów. Polacy też powinni zacisnąć pięść, pokazać, że nie przyjeżdżają tu tylko dla pracy, ale że są również obywatelami tego kraju. Muszą pokazać, kim są. Poprzez związki zawodowe, udział w życiu politycznym i społecznym, powinni pokazać, że mają coś do powiedzenia. Inaczej długo jeszcze będzie się działo niedobrze.

– W porównaniu z innymi grupami imigrantów Polacy mają dwie zalety: są dobrze wykształceni, ponadto wiele kobiet poślubiło Holendrów. Zapewniają one dostęp do społeczeństwa holenderskiego.

Pana odpowiedzią na to jest akcja „Pokażmy oblicze Polaków”.
– Pragnę pokazać ciągłość polskiej obecności w Holandii. Polacy, którzy przybyli po 2004 roku, nie są pierwszymi Polakami w tym kraju. Już na początku XX w. Polacy pracowali w kopalniach w Limburgii. Polacy pomogli także wyswobodzić Holandię w 1944 roku. W latach 80. przybywali tu jako uchodźcy polityczni „Solidarności”.

– Nie ma materiałów archiwalnych. Chcemy wykorzystać zdobycze nowoczesnej techniki i portale społecznościowe. Zwracamy się do ludzi, by poszukiwali polskich śladów. Chodzi nam o dokumenty, listy starszych pokoleń, zdjęcia Polaków przy pracy, podczas jedzenia, w życiu codziennym. Prosimy je zeskanować i umieścić na stronie  Vijfeeuwenmigranten.nl oraz/albo na portalu Flickr. W ten sposób powstanie historyczny obraz imigrantów mający odniesienie do współczesności.

Co zamierza Pan zrobić z tymi zdjęciami?
– Mam na uwadze trzy cele: piękny zbiór zdjęć, książkę oraz dwie lub trzy wystawy. Piękną książkę, najchętniej w obu językach, o Polakach, zawierającą ich historie i zdjęcia. Dzięki temu ujawni się bogactwo polskiej historii w tym kraju. Chcemy też poruszyć opinię publiczną, by w radiu i telewizji pojawiły się programy dokumentalne.

Jest Pan zatem naukowcem zaangażowanym.
– Jako naukowiec powinienem zachować dystans. Pragnę jednak już teraz podjąć akcję – wraz z polskimi organizacjami w Holandii, polską ambasadą, z Polakami i Holendrami – aby zrównoważyć ten stosunkowo silny negatywny wizerunek w holenderskich mediach.

O czym Pan marzy?
– O tym, że we wszystkich holenderskich gazetach ukażą się dziesiątki artykułów o Polsce, że wobec ogromu dostarczonych materiałów media nie będą mogły przejść obok nich obojętnie. Moim celem jest stworzenie zróżnicowanego wizerunku Polaków.

Tłumaczenie na jęz. polski: Elżbieta Niemczuk-Weiss

INTERVIEW: Prof. Wim Willems: ‘Geef de Polen een gezicht’ als antwoord op negatieve beeldvorming

Opublikowane w portalu Polonia.NL 28.03.2011
Wydawca portalu: STEP – Stowarzyszenie Ekspertów Polskich w Holandii. Czytaj o nas