Współczesny świat znajduje się w erze migracji – to banał. Większość Polaków, którzy po 2004 r. wyjechali do pracy za granicę, to ludzie słabo wykształceni i słabo wykwalifikowani. Podejmują się prac najprostszych i najgorzej opłacanych. Ci wykształceni i wykwalifikowani zresztą też – i to nie jest banał. Raczej dramat. A dokładniej, najnowszy dramat Grzegorza Bartosa pt. „Nadzy i martwi” ukazujący skrajną, patologiczną sytuację emigrantów zarobkowych z Polski. Rzecz dzieje się współcześnie w hotelu socjalnym w Dordrechcie.
“Nadzy i martwi” są sztuką opartą poniekąd na obserwacjach autora z pobytu w holenderskim Dordrechcie.
– Będąc w Dordrechcie spotkałem niemało osób z samego Radomia. Powiedziałbym, że to tragikomedia, taka śmieszno-straszna diagnoza życia tych ludzi, żyjących w jakimś zawieszeniu, bo nie można ich nazwać do końca emigrantami – mówi Grzegorz Bartos na portalu echodnia.eu
- W niedzielę 23 stycznia 2011 r. Teatr Polskiego Radia nadał w „Trójce” słuchowisko “Nadzy i martwi” Bartosa.
- Sztuka znalazła się w finale konkursu Gdyńska Nagroda Dramaturgiczna 2010, najbardziej prestiżowego konkursu dramaturgicznego w Polsce.
- Autorem Nagich i martwych jest Grzegorz Bartos (ur. 1976 r.) – poeta, prozaik, dramaturg, dziennikarz “Gazety starachowickiej”. Mieszka w Radomiu, debiutował opowiadaniem Sen Tomasza Okrutny w „brulionie” w 1996, napisał dotychczas dwie powieści: Czapki z głów i Anarchiści.
“Nadzy i martwi” – recenzja Beaty Paszkowskiej
Dordrecht. Sceną jest pokój w hotelu socjalnym, gdzie mieszka kilku Polaków – Dżersej, Rumun, Bilard i Mały. Sami o sobie mówią, że są obywatelami czwartej kategorii. Prace, jakie oferuje zatrudniająca ich agencja, to: pakowanie proszków, zamiatanie liści, rozładowywanie kontenerów.
Mieszkają w obskurnym pokoju, w którym nie ma nawet czajnika. Poza pracą, bohaterowie prawie nie opuszczają hotelu, za rozrywkę wystarczają im tanie piwo i tanie dziwki. Niektórzy są tu od niedawna, od kilku miesięcy, inni – od kilkunastu, może kilkudziesięciu lat. Ich patologia polega nie tylko na tym, że żyją w nędzy, okradają się nawzajem, korzystają z usług prostytutek, upijają się i klną, lecz także na tym, że możliwa śmierć współlokatora nie robi na nikim wrażenia, nie wstrząsa.
Niektórzy są tu od niedawna, od kilku miesięcy, inni – od kilkunastu, może kilkudziesięciu lat. Ich patologia polega nie tylko na tym, że żyją w nędzy, okradają się nawzajem, korzystają z usług prostytutek, upijają się i klną, lecz także na tym, że możliwa śmierć współlokatora nie robi na nikim wrażenia, nie wstrząsa. Niektórzy przyjechali tu już jako kryminaliści (Druga połowa to rozwodnicy, a trzecia – studenci. Normalny człowiek tu nie przyjeżdża).
Sytuacja, w jakiej żyją, pogrąża ich coraz bardziej. A im dłużej tu są, tym trudniej wrócić do Polski. Na początku planują zostać tylko kilka miesięcy, z czasem okres ten się wydłuża, potem okazuje się, że – jak Dżersej – są tu od szesnastu, dwudziestu lat. Już sami nie pamiętają od jak dawna, a może tylko wstyd im się przyznać. Przejściowość przeradza się w trwałość, choć warunki życia nie zmieniają się w tym czasie.
Bohaterowie nienawidzą innych Polaków, którzy tu pracują, Angoli, Holendrów, wszystkich. Ich mowa to potok przekleństw, wyzwisk. W ich relacjach, języku, nie ma miejsca na lojalność, przyjaźń, miłość. Dochodzenie sprawiedliwości za wyzysk w pracy polega na maksymalnym odkręceniu kaloryfera i częstym spuszczaniu wody w sedesie. Namiastką Świąt Bożego Narodzenia miała być wspólna kolacja (z polskim bigosem ze słoika) z prostytutką Marią, której imię kojarzyło się z Maryją. W końcu Maria pozostała tylko jedną kurwą z Indonezji, profanum wyparło sacrum.
Patriotyzm polega na wychwalaniu polskiej wódki i polskich tatuaży. Symbolem polskości jest półka w albercie z tanim jedzeniem z pamapolu. Centralną sceną dramatu jest monolog Rumuna, który podsumowuje ich sytuację: Wszyscy najebani, nie ma z kim pogadać.
Bohaterowie budzą odrazę i litość zarazem. Tę drugą wtedy, kiedy na chwilę odsłaniają swoje tęsknoty, potrzebę bycia z drugim człowiekiem, lęk przed samotnością. To dramat o życiu sprowadzonym do wymiaru biologii, o zapadaniu się w nicość, kiedy jedynym dowodem istnienia staje się dziura w zębach, brak. Tylko Mały nie jest jednym z nich. To inteligent (jeśli takie kategorie jeszcze mogą coś opisywać): wykształcony, zna angielski, chodzi do muzeum, podróżuje, czyta książki, nie bluzga, w ogóle mało się odzywa. Nie ma dla niego miejsca w tym dyskursie? A może milczenie to jego osobisty wybór? Chyba: i tak, i tak. To zresztą postać najbardziej tajemnicza.
Pytaniem, które musi postawić sobie czytelnik, jest pytanie o możliwość powrotu do Polski. Być albo nie być tych ludzi to wrócić albo – skoczyć (z balkonu hotelowego na dziewiątym piętrze). Życie w hotelu jest „zawieszeniem”, stanem pośrednim między jednym a drugim, niewolą. To dramat o niemocy wyrwania się z tego piekła.
Emigranci Sławomira Mrożka
Ponad trzydzieści lat temu takie same pytania stawiał w Emigrantach Sławomir Mrożek. W równie obskurnym pokoju, tylko dużo niżej, pod schodami, mieszkał inteligent AA – emigrant polityczny z robotnikiem XX – emigrantem zarobkowym. Też pożyczali sobie cukier, herbatę (bohaterowie Mrożka mieli jednak czajnik, co sugeruje obniżenie standardów życia współczesnych emigrantów), jedli konserwy, które bohaterowie Nagich i martwych zamienili na gorące kubki i bigos ze słoika pamapolu.
Dżersej, który siedzi w Dordrechcie już tyle lat, mógłby być właściwie XX-em, któremu nie udało się wrócić do Polski. Bartos pokazuje, co się stało z tamtymi bohaterami, co robią dziś. XX też się nie uczył języka, ale miał jeszcze nadzieję na powrót, wierzył w to, że jest tu tylko tymczasowo, że zarobi, odłoży i wróci. Dżersej przez te lata zobojętniał, przestał się łudzić powrotem do kraju.
Robotnik Mrożka miał jeszcze świadomość, że żyje jak pies i cierpiał, czy to jest życie? — pytał. Dżersej nie widzi już nawet swojej nędzy, zadomowił się w „tymczasowości”. Inteligent Mrożka, AA, gardził XX-em, demonstrował swoją wyższość, ale potrzebował go, choć nie zdawał sobie sprawy, albo nie chciał się przyznać sam przed sobą, dlaczego. Dużo mówił, był samotny i sfrustrowany, nie miał do kogo wracać.
Mały Bartosa zostawił w Polsce rodzinę. Mieszka z Dżersejem i Rumunem, ale ani ich nie potrzebuje, ani nie ma ochoty „bratać się” z nimi. Jest jakby bogatszy o doświadczenia powojennej inteligencji, problem „rozdźwięku między klasą robotniczą i inteligencją” jest mu obcy. Nie nawiązuje żadnej relacji. Wyzwolony z „kompleksu inteligenta” pozostaje z boku, co najwyżej – obserwuje. Mały któregoś dnia pakuje się, wychodzi i nie wraca.
Pozostali bohaterowie snują domysły: pojechał do kraju, zabił się? Wyprowadzam się – mówił dawniej AA, pewien, że w każdej chwili może to zrobić. Nie pierwszy raz – spokojnie odpowiadał XX. Czy Mały wrócił do Polski? Jeśli tak, jego współlokatorzy są gotowi uznać go za bohatera (Wyglądał na takiego, co ma siłę, żeby wrócić). Ale równie prawdopodobne wydaje im się jego samobójstwo. Łatwiej się zabić, niż wrócić.
Mrożek pytał o wolność człowieka. Jego bohaterowie, choć różni, byli tak samo zniewoleni. Ale powrót był dla nich jedyną racją bytu. Przeczuwali, że można albo wrócić, albo się zabić, że długo nie da się tak żyć. Próba samobójstwa XX-a wydawała się ostatecznie aktem wolności. W jej kontekście bujanie się Dżerseja na sznurze od bielizny jest groteskową reminiscencją tamtego wieszania się.
Nadzy i martwi dotyczą współczesnej polskiej emigracji zarobkowej. Łatwo sobie jednak wyobrazić, że sceną jest inny pokój hotelu socjalnego w Dordrechcie albo innym mieście innego kraju, a Polaków zastępują Ukraińcy, Turcy, Tunezyjczycy. W ten sposób udało się poecie dotknąć problemu powszechnego, zobaczyć go w kontekście historii, a także polskiej tradycji literackiej i zadać aktualne pytania. Czy dramat Bartosa ma szansę stać się jednym z najważniejszych dramatów współczesnych tak, jak to było z Emigrantami Mrożka po wojnie? Odsyłam do tekstu dramatu. Miłej lektury.
Autor: Beata Paszkowska
Zródło: blog bookznami
Czytaj tekst dramatu
Opublikowane w portalu Polonia.NL 24.01.2011
Wydawca portalu: STEP – Stowarzyszenie Ekspertów Polskich w Holandii. Czytaj o nas